Warning: imagecreatefrompng(): gd-png: libpng warning: Interlace handling should be turned on when using png_read_image in /nowastrona/plugins/content/jw_sigpro/jw_sigpro/includes/helper.php on line 221

Warning: exif_read_data(3.png): File not supported in /nowastrona/plugins/content/jw_sigpro/jw_sigpro/includes/helper.php on line 294

3„Dawniej było tu silne tętno życia i płynęła chwała Boża, szczególniej podczas Adwentu, Majowego Nabożeństwa i na rozgłośny odpust na Matkę Bożą Szkaplerzną. Mury nie były w stanie pomieścić tłumów ludu, który przybywał zapisując się do Bractwa Szkaplerza.” W. Matlakowski za: Szkaplerz i Korona. Z kart historii wareckiego obrazu Matki Bożej Szkaplerznej, str.18 (zdj. 1)

W dzisiejszych czasach żyjemy w ciągłym biegu. W ostatnim okresie zatrzymani nieco przez pandemię, kwarantannę lub chorobę, może trochę bardziej zastanawiamy się nad mijającym czasem i rytmem naszego życia. Swego rodzaju cezurę czasową stanowi początek pandemii i kolejne okresy przymusowego lockdownu. Chyba każdy z nas przynajmniej raz powiedział, że coś wydarzyło się przed covid-em. A jak to było kiedyś? Co wyznaczało rytm dnia i roku mieszkańców Warki. Nie było przecież zegarków, nie trzeba było zdążyć na pociąg, na określoną godzinę do pracy czy chociażby na ulubiony serial w telewizji. Czym się kierowano?

Niezwykle ważnym czynnikiem wpływającym na rytm życia mieszkańców Warki była religia. Poszczególne pory dnia określano m.in. nazwami modlitw. I tak np. „na jutrznię” oznaczało o wschodzie słońca, „na Anioł Pański” to południe a „na kompletę” - na wieczór, tuż przed spoczynkiem. Rytm roku z kolei wyznaczały święta kościelne, zarówno te wynikające z kalendarza liturgicznego jak również wspomnienia świętych. Do dnia dzisiejszego, zwłaszcza na wsiach, funkcjonują przysłowia związane ze świętymi np. „Na świętego Grzegorza idzie zima do morza”, „Jak Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”, „Gdy liście przed Marcinem nie upadają, to mroźną zimę przepowiadają”. Ważnymi wydarzeniami w miasteczkach były odpusty, które oprócz charakteru religijnego były też okazją do rozrywki. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie powinien dziwić fakt, że w takim niewielkim miasteczku jak Warka funkcjonowało aż siedem kościołów. Większość mieszkańców uczęszczała do nich regularnie uczestnicząc w licznych nabożeństwach. Uważano bowiem, że od gorliwości w wypełnianiu obowiązków religijnych zależy powodzenie w życiu codziennym, a wszelkie nieszczęścia są karą za ich zaniedbywanie. Osoby, które chciały głębiej uczestniczyć w praktykach religijnych zapisywały się do różnego rodzaju bractw czyli konfraterni, sodalicji lub kongregacji. Było ich bardzo wiele. Poszczególne organizacje miały różne cele, a przynależność do nich wiązała się z obowiązkiem udziału w określonych nabożeństwach i procesjach, odmawianiem modlitw i wspieraniem inicjatyw. Każdy zawód miał swojego patrona. Cechy odprawiały nabożeństwa ku ich czci, stawiały im ołtarze. Poszczególne zakony szerzyły kulty różnych świętych najczęściej związanych z zakonem, np. franciszkanie szczególnie poważali św. Antoniego, który jest patronem m.in. osób chorych, kalekich, ubogich, opiekunem więźniów, podróżujących i zagubionych. Do niektórych świętych zwracano się w szczególnych wypadkach, np. od moru i chorób zakaźnych bronił św. Antoni, Roch lub Sebastian, od pożaru św. Florian, od powodzi św. Jan Nepomucen. W szczególnych sytuacjach odprawiano specjalne nabożeństwa, np. w celu obrony przed epidemiami. Z tej okazji wznoszono też specjalne krzyże, tzw. karawaki. (zdj. 2)

Religijność często łączyła się z zabobonami. Poświęcone przedmioty stosowano jako ochronę lub posługiwano się nimi np. w celu sprowadzenia deszczu, urodzaju, wytępienia szkodników, stosowano w lecznictwie.

Wracając do Warki, lustracja z 1765 roku mówi o siedmiu wareckich świątyniach. Wymienia kościół farny, czyli istniejący do dziś kościół pw. Św. Mikołaja, kościół ojców dominikanów pw. Św. Stanisława, drewniane kościółki św. Ducha, św. Leonarda i św. Barbary, murowany ale będący już wówczas w złym stanie kościół św. Anny oraz kościół i klasztor ojców franciszkanów. (zdj. 3)

To z franciszkanami właśnie wiąże się wspominana dziś data 1628. W tym to właśnie roku Katarzyna z Boglewic sprowadziła zakon do Warki. Nie wiemy dlaczego zdecydowała się przeznaczyć znaczną część swojego majątku na wsparcie franciszkanów. Często fundacje miały być oznaką szczególnej religijności, czasem dzięki nim donator chciał wybłagać pewne łaski, a czasem miała to być pokuta za grzechy. Ze źródeł wiemy, że w 1634 r. Katarzyna ufundowała franciszkanom drewniany kościół i klasztor. W 1652 r. podjęto budowę fundamentów murowanej świątyni. Następnie budowę kontynuowano pod koniec stulecia, wznosząc prezbiterium i Kaplicę Pana Jezusa Ukrzyżowanego, w późniejszym okresie połączoną z kościołem. Dlaczego fundatorka sprowadziła do naszego miasta właśnie ten zakon? Możemy się tylko domyślać.

Franciszkanie czyli Bracia Mniejsi to męski zakon żebrzący, założony przez Franciszka z Asyżu w 1209 roku. Pierwotna reguła nakazywała zakonnikom całkowite ubóstwo, co oznaczało, że ani mnisi, ani cały zakon nie mogli nic posiadać. Ich głównym zadaniem była działalność kaznodziejska, zwłaszcza wśród plebsu miejskiego. Mieli oni przeciwdziałać herezji i buntom społecznym prostego ludu poprzez przykład dobrowolnego, znoszonego z radością ubóstwa. Z czasem regułę zakonu złagodzono, a w 1279 r. papież Mikołaj III zezwolił na posiadanie przez zgromadzenie dóbr materialnych, których formalnym właścicielem miał być kościół. W 1517 roku nastąpił w zakonie rozłam na skrzydło bardziej rygorystyczne, tzw. obserwantów, zwanych w Polsce bernardynami oraz zwolenników złagodzonej reguły zwanych Braćmi Mniejszymi Konwentualnymi czyli franciszkanami, którzy utworzyli w Polsce osobną prowincję. Strój franciszkański stanowił początkowo popielaty habit z kapturem i biały pasek. Później kolor habitu zmieniono na czarny. (zdj.4)

Z przytaczanej już w poprzednim numerze „Kuriera Wareckiego” lustracji wiemy, że Warka w XVI w. była miasteczkiem, które niezwykle dynamicznie się rozwijało. Jej mieszkańcy zajmowali się głównie handlem i rzemiosłem. Funkcjonowało tu wiele cechów. Jak w każdym społeczeństwie było tu dość duże rozwarstwienie pod względem zamożności. Zapewne nie brakowało biedoty, ludzi chorych i potrzebujących wsparcia. Trzeba też pamiętać, że ludność XVII-wiecznych miasteczek była w zdecydowanej większości analfabetami. Dlatego to właśnie franciszkanie, powołani do służby wśród biednych, mieli tu doskonałe pole do działania. Jak można wywnioskować ze źródeł, dość dobrze się ze swoich zadań wywiązywali, ponieważ mieszczanie doceniając ich pracę ofiarowali im kościół św. Leonarda. Po protestach proboszcza z kościoła farnego, zakonnicy świątynię zwrócili i rozpoczęli budowę własnej. (zdj.5)

Podczas potopu szwedzkiego miasto zostało mocno zniszczone. Klasztor ocalał z pożaru, ale był kilkakrotnie napadany i rabowany przez Szwedów. Między innymi 3 sierpnia, po uroczystości Matki Boskiej Anielskiej - święta patronalnego obchodzonego bardzo uroczyście w kościołach i klasztorach franciszkańskich. O tym, co wówczas zaszło możemy dowiedzieć się z „Dziejów miasta Warki” Ks. Ciemniewskiego, który cytuje pracę franciszkanina Ludwika Elbinga „Relacya o wielkiej świątnicy Assyzkiej”.

„Na koniec 1655 r. nazajutrz po uroczystość N.M. P. Anielskiej, ciż Szwedzi wpadli tam (…) i naprzód zarwali Br. Ludwika Przezwickiego, kleryka, którego o srebra kościelne różnemi katowniami męczyli, siekili i bili demum impudenter tractarunt, z których mąk w kilka dni umarł.

Ponim Br. Walerjana Kosińskiego, laiczka na tortury wzięto, o skarby i o depozyty pytając, w kościele do ławki przywiązanego bili, tłukli i siekli, a gdy nic na nim wybadać nie mogli, szpadą przebili i umarłego odbiegli. Z tegoż konwentu ukrywał się ks. Klemens Dąbski, staruszek blizko 70 lat mający, któremu gdy prowiantu nie stało, wyszedł do pewnej wioski Wólka nazwanej, dla uproszenia chleba, gdzie od okrutnych nadybany Szwedów wielorako in odeim fidei Catholicae męczony, na koniec w skronie przestrzelony zabity został, tamże od katolików pogrzebiony. Czwarty Br. Marcin 3. Zak. Ś-go Franciszka w konwencie od Szwedów pojmany o srebra i depozyta rozmaicie dręczony, nakoniec głową na dół zawieszony, pod którym gnój palono i dymem go owym smrodliwym duszono, której katowni i krwi z wnętrzności oberwanej cieknącej, więcej znosić nie mogąc, o niektórych kościelnych zachowanych powiedział rzeczach, skąd zaraz z kija na którym wisiał był zdjęty, lecz od nowoprzybyłych żołnierzy także pytających o srebra i rzeczy kościelne, okrutnie bity kijami poszedł do Pana. Ciało jego pobożne pochowały matrony, gdyż mężczyzn nie było. Tego czasu brat Rufin Gabiński, laiczek ukrywał się tam w grobie, lecz znaleziony wiele odniósł bicia, potem od Niemca pewnego żołnierza, w głowę 14 razy raniony i szpadą przez gardło, albo raczej przez skórę na szyi przebity, za umarłego odbiegły, z woli jednak Boskiej nie umarł, ale póki żył opłakiwał, że się nie stał godnym korony męczeńskiej.”

Ks. Ciemniewski wspomina również o tym, że w XVIII w. klasztor został napadnięty i obrabowany przez moskali i kozaków.

W latach 1726 - 1728 posługę w klasztorze franciszkanów w Warce pełnił ojciec Rafał Chyliński, który szczególną troską otaczał ubogich mieszkańców miasta. W 1991 roku został on beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II. (zdj. 6)

W II poł XVIII w., przez 12 lat, gwardianem klasztoru był ojciec Paulin Sękowski. Dokończył on budowę klasztoru i kościoła, powiększył ogród, wystawił folwark, browar i kamieniczkę. Uporządkował pola i zwiększył dochody klasztoru poprzez oprocentowanie pożyczek. Utrzymywał też ścisłą dyscyplinę wśród zakonników, nierzadko stosując kary cielesne. W 1746 roku dzięki staraniom ks. Sękowskiego ukończono budowę fasady i dwóch wież kościoła. Świątynię konsekrowano w 1793 roku. Wielokrotnie na przestrzeni wieków prowadzono prace konserwatorskie.

Po trzecim rozbiorze Warka znalazła się w granicach Prus. Zaborcy planowali przenieść do wareckiego klasztoru franciszkanów z Warszawy. W tym celu w 1802 r. przeprowadzili prace remontowe. W związku ze zmianą granic, ich plan nie został zrealizowany. W 1815 roku Warka znalazła się w granicach Królestwa Polskiego będącego pod panowaniem cara rosyjskiego. Kościół franciszkański służył wówczas jako garnizonowy dla polskich żołnierzy rakietników. Uczestniczyli oni w nabożeństwach razem z zakonnikami. Żołnierze ci wzięli udział w Powstaniu Listopadowym. Bili się m.in. pod Olszynką Grochowską. Po powstaniu już nie wrócili do Warki, a władze w ramach represji zarekwirowały kościelne dzwony. (zdj. 7)

Franciszkanie prowadzili jedyną szkołę elementarną dla ludności polskiej. Uczyli się w niej chłopcy z zamożniejszych rodzin. Nauka była płatna. Rodzice uiszczali dobrowolną opłatę. Według tradycji do szkoły tej uczęszczał Kazimierz Pułaski. Uczył się w niej również Jan Mikołaj Matlakowski i jego dzieci. Niejednokrotnie wspierał placówkę finansowo Piotr Wysocki, o czym W. Matlakowski pisze w swoich pamiętnikach.

Niestety działalność franciszkanów w Warce została brutalnie przerwana. Już w latach 20. XIX w. rozpoczęto przygotowania do kasaty klasztorów katolickich w Imperium Rosyjskim. Od 1823 roku utrudniano przyjmowanie nowicjuszy. Później skarb państwa przejął majątki klasztorne, a następnie wprowadzono zakaz kształcenia kleryków we własnych klasztorach. W 1850 wydano nakaz likwidacji klasztorów, w których przebywało poniżej 8 zakonników. Po upadku powstania styczniowego, w ramach represji za jego poparcie przez wielu księży zakonnych, braci i kleryków władze rosyjskie postanowiły zlikwidować klasztory w Królestwie Kongresowym. Podpisany przez Aleksandra II ukaz kasacyjny, został podany do publicznej wiadomości 8 listopada 1864 roku, w „Dzienniku Praw Królestwa Polskiego". Te klasztory, którym udowodniono udział w powstaniu, miały być likwidowane. Pozostawiono jedynie kilka, w których mieli pozostać aż do śmierci zakonnicy z likwidowanych placówek. Niektóre budynki klasztorne przejmowane były przez biskupów na cele diecezjalne, na rezydencje, seminaria itp. W wielu ulokowano instytucje państwowe. Wiele gmachów niszczało. (zdj. 8)

Kasację wareckiego klasztoru przeprowadzono nocą, z 27 na 28 listopada 1864 roku. Tak te wydarzenia opisuje ks. Ciemniewski: „…późną nocą, gdy zakonnicy byli we śnie pogrążeni, werwali się moskale do klasztoru i rozkazali z twardego snu rozbudzonym zakonnikom natychmiast do drogi się szykować. Zakonnicy do swej siedziby przywykli, ludzie już niemłodzi ze łzami w oczach cele swe ubogie opuszczali. Jeden ze staruszków prawie przytomność z żalu utracił, prosił najeźdźców, aby mu pozwolono po raz ostatni… w piecu sobie napalić… Bezzwłocznie tejże nocy brutalnie wywieziono wszystkich zakonników prócz jednego, którego zostawiono dla obsługi kościoła.”

Po kasacie klasztoru prowadzoną przez nich szkołę przejęły władze państwowe i obok szkoły dla chłopców utworzyły placówkę żeńską. Część budynków oddano gminie ewangelickiej z przeznaczeniem na dom modlitwy i szkołę. W pozostałej części ustanowiono koszary i więzienie.

Tak więc po ponad dwustu latach zakończył się pobyt franciszkanów w Warce. Przez cały ten okres znacząco wpływali oni na życie mieszczan. Pełnili posługę wśród biednych, uczyli dzieci, gromadzili wiernych na modlitwie. Prawdopodobnie wraz z zakonnikami pojawił się w Warce Obraz Matki Bożej Szkaplerznej oraz Bractwo Szkaplerza Najświętszej Maryi Panny (zdj.). 16 lipca - w święto Matki Bożej Szkaplerznej obchodzony jest odpust. Franciszkanie słynęli m.in. z nabożeństw odprawianych co piątek w wielkim poście. Była to tzw. pasja franciszkańska składająca się z pieśni innych niż gorzkie żale. Po kasacie klasztoru zwyczaj ten kontynuował niejaki Gaworski wraz z grupą wiernych z Niemojewic. (zdj. 9)

Elwira Zawadzka

Słowniczek
Gwardian - przełożony domu zakonnego w zgromadzeniu funkcjonującym w oparciu o regułę zakonną Franciszka z Asyżu
Laiczek - osoba świecka, tu prawdopodobnie w znaczeniu - przed złożeniem ślubów
Kasata - likwidacja klasztoru lub całego zakonu przez władze
Karawaka - inaczej krzyż choleryczny lub krzyż morowy, składa się z belki pionowej i dwóch poziomych, z których górna jest zazwyczaj nieco krótsza; nazwa pochodzi od miasta Caravaca w Hiszpanii, w którym taki krzyż wzniesiono po raz pierwszy prawdopodobnie w XVI w., w późniejszym okresie noszono również medaliki w tym kształcie, które miały chronić przed wszelkimi nieszczęściami